poniedziałek, 24 września 2012

21. Prawdy ciąg dalszy


3 listopada. Jednak poszłam do szkoły, po tym czego się wczoraj dowiedziałam nie potrafiłam siedzieć w domu, potrzebowałam czegoś co zajmie moją głowę żeby nie zwariować od nadmiaru myśli.
Niezbyt mi się udawało skupić na lekcjach, cały czas zastanawiałam się jak się zachować przy Kevinie, powiedzieć mu co zrobiłam, a może zachować to dla siebie i udawać, że nic się nie stało, w końcu to nie z nim się przespałam, nie może mieć mi tego za złe. Nic nas nie łączy. To dlaczego czuję się jakbym go zdradziła?
Czułam się cholernie źle, dlatego też postanowiłam się komuś zwierzyć z mojej nocy Hallowenowej. Postanowiłam porozmawiać z Austinem, pewnie zastanawiacie się dlaczego mówię to facetowi, otóż od tej imprezy dla VIP-ów Jasmine cały czas kręci się z Joshem i jego ekipą, a Susan jest na leczeniu więc to nie było by zbyt rozsądne zatruwać jej umysł moimi sprawami. Nie chciałam rozmawiać w szkole, więc po południu umówiłam się z moim przyjacielem w John Cafe.(Austin mieszka jakieś 20 minut o de mnie na nogach)
- Cześć ! – mocno mnie utulił, jak zawsze punktualny co do sekundy.
- Cześć! Jak zbieranie cukierków? – chciałam trochę przedłużyć, za nim przejdziemy do mnie
- Daj spokój, najgorsza noc w moim życiu, lepiej mów co u ciebie?
Liczyłam, że powie jednak coś więcej.
Przez chwilę nic nie mówiłam, nie mogłam palnąć prosto z mostu, że przespałam się  gościem, którego w ogóle nie znałam.
- Hej, co się dzieje? – Austin zauważył, że zachowuje się inaczej niż zwykle.
- Posłuchaj, to co ci powiem ma zostać między nami, nikomu ani słowa, nawet Jasmine, obiecaj!!- zażądałam od niego
- Dobrze, nikomu nic nie powiem, obiecuje. – nigdy nie widziałam go tak poważnego.
- Na tej imprezie, byłam pod wpływem i
…..  wiesz do czego jesteś zdolny gdy masz promile we krwi ? – pokiwał tylko głową na zatwierdzenie mojego pytania
Więc, ja nie wiedziałam co robię …… przespałam się z przypadkowym kolesiem.
Jego oczy otworzyły się szeroko, o mało co nie wypluł na mnie herbaty.
- Co??? Ja.. mam nadzieję,… że się zabezpieczyli przynajmniej
Poczułam wibrowanie w prawej kieszeni, to była mama powiedział, że mam wracać jak najszybciej do  domu, bo zapomniała kluczy a taty nie ma .
- Muszę natychmiast wracać. –szybko zarzuciłam na siebie bluzę i wyszłam, Austin powiedział, że bym jeszcze zadzwoniła jeśli dam radę.

Wieczorem byłam umówiona z Frankie’m na korepetycje z matmy, jak można mieć problemy z liczbami wymiernymi. Nie wnikam, może po prostu ja jestem inna i dlatego nigdy nie miałam problemów z tym przedmiotem... Nieważne.
Kiedy weszłam do ich domu, miałam wrażenie, że zaraz nastąpi Armagedon.
-Frankie, co się dzieje, co to za zamieszanie, jakiś huragan nadciąga czy co?
-Można tak powiedzieć, huragan Joe. Mama powiedziała mu, że nie obchodzi jej, że jest dorosły, i że skoro chce mieszkać w tym domu to ma przed wyjazdem posprzątać swój pokój, zresztą nie tylko on, wszyscy musieliśmy, ale z jego pokojem zawsze jest największy problem, tam bałagan „robi się sam” jak to mówi Joe.
-Ok, nie będę w to wnikać. Zaczynajmy już, z czym masz problem
Młody pokazał mi zadania, których nie rozumiał i zaczęliśmy naukę nagle za ścianą usłyszałam „o ja pierdolę!”, nie bardzo się tym przejęłam, w końcu w tym domu mieszka kilku dorosłych mężczyzn, ale po tym przekleństwie Bonus mi się rozkojarzył, więc musiałam wyjaśnić przyczynę zaistniałej sytuacji, żeby móc kontynuować nauczanie.
W drzwiach do pokoju obok spotkałam się z Kevinem
-Hej, wiem, że to nie moja sprawa, ale czemu przeklinasz? Nie bardzo mnie to obchodzi, ale przez Ciebie Frankie nie może się skupić -mówiłam do niego, chociaż już wiedziałam co się stało, trzymał w ręce mój liścik, chyba dopiero teraz go znalazł. Był strasznie blady i jakby przerażony
-Stary, co się stało- Kevina widocznie przeraził taki wygląd brata, jak się domyślam rzadko go takiego widuje
-Co ja zrobiłem... O ja pierdole, co ja najlepszego zrobiłem... Kurwa, jak to się mogło stać...
-Joe, przerażasz mnie, powiedz co się stało -stałam z boku i przyglądałam się tej scenie, Joseph podszedł do drzwi swojej sypialni, zamknął je, poczym usiadł na łóżku i schował twarz w dłonie
-Złamałem ją... złamałem przysięgę...
-Jaką przysięgę?
-Jak to złamałeś przysięgę?
Zmówiliśmy się z Kevinem, tyle, że każdego nurtowało inne pytanie.
-Przysięgę czystości , widzisz obrączki na naszych palcach? Miały świadczyć o tym, że przyrzekliśmy przed Bogiem abstynencja seksualną* aż do ślubu -Odpowiedź padła z ust Kevina, a moje oczy powiększyły się do granic możliwości, to dlatego mi odmówił, teraz rozumiem... Ale to przeze mnie Joe złamał swoją przysięgę... czuję się jeszcze gorzej niż przed przyjściem tutaj. Byłam w szoku, ale raczej Kevin pomyślał, że to ze względu na informację, którą mi przed chwilą przekazał, a nie ma fakt ogromnego poczucia winy.
-Joe, jesteś pewien, skąd nagle pomysł, że złamałeś przysięgę?
Zamiast odpowiedzi dostał tylko małą kartkę, w tej chwili cieszyłam się, że nigdy nie widział mojego pisma, Jest ono bardzo charakterystyczne, zwłaszcza moje „a”, jest takie maszynowe, nie żadne „o” z laseczką, tylko takie jak z czcionki komputerowej.
-O kurwa, jak to się stało? Kiedy? Z kim?
-Nie wiem, nie pamiętam, nie znam żadnej W.*
-Przepraszam, ale muszę wymyślić jakąś bajeczkę dla młodego, bo przecież prawdy o powodzie twoich przekleństw mu powiedzieć nie mogę.
Dziwnie na mnie popatrzyli, kiwnęli tylko głowami na zgodę a ja udałam się w stronę wyjścia.
-Powiedz mu, że Joe uderzył nogą w łóżko, Danger to straszna niezdara, więc Bonus na pewno uwierzy.
-Danger? Ok, nie ważne. Mam nadzieję, że to kupi. Pa
Wróciłam do Frankiego, pośmiał się trochę z brata niezdary i wróciliśmy do nauki. Szybko pojął materiał, więc mogłam się ulotnić. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Nie mogłam rozmawiać z Kevinem, nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy. Postanowiłam go unikać, chociaż przez jakiś czas, aż emocję trochę opadną. Tylko czy moje kiedykolwiek opadną, czy przestanę czuć się jak śmieć?



* W języku angielskim Weronika pisze się przez V. Veronica.
* Abstynencja seksualna – powstrzymywanie się od aktywności seksualnej

poniedziałek, 10 września 2012

20. A miało być tak pięknie




Obudziłam się rano z lekkim dyskomfortem w dolnej części brzucha. Podobno niektóre dziewczyny tak mają po pierwszym zbliżeniu, tato pewnie powiedziałby „cierp ciało jakżeś chciało”, ale nawet to uczucie nie było w stanie popsuć mojego wspaniałego humoru. Do Kevina nie miałam co pisać, miał wczoraj tak wzięte, że pewnie teraz leczy kaca. Może jutro się spotkamy, tymczasem trzeba się ubrać i wybrać do optyka, może jakimś cudem będą mieli moje soczewki na miejscu i nie będę skazana na okulary przez tydzień albo dwa.
Chyba jestem urodzona pod jakąś pechową gwiazdą... Pani w optyku powiedziała mi, że tak duże moce soczewek sprowadzają tylko na zamówienie, bo im nie schodzą. Muszę czekać tydzień. No cóż jak mus to mus. Nie będę z domu wychodzić to nikt moim okularów a la Stępień* nie zauważy.
Ta, jasne, bo akurat rodzice pozwolą mi przez tydzień nie chodzić do szkoły, już to widzę, a właściwie nie widzę, ale to szczegół.
Przesiedziałam cały dzień w domu, jutro niedziela, a później szkoła, niestety jak podejrzewałam rodzice nie dali się przekonać żebym została w domu. W podłym humorze postanowiłam położyć się wcześniej spać. Już zasypiałam, kiedy dostałam SMSa, od Kevina

„Hej, obraziłaś się? Nie było Cię wczoraj. Czekałem. Może chociaż jutro się spotkamy?
Odpisz. K.”
Zdziwiła mnie jego wiadomość, jak to mnie nie było, rozumiem, że mógł mnie nie poznać, ale przecież zostawiłam kartkę, powinien się domyślić, że to ja.
„Nie obraziłam się. Jasne. Gdzie i o której?” -byłam zmęczona, nie miałam ochoty na formułowanie elaboratów
„Przyjdź koło 12. Kev”

Obudziłam się rano z dziwnym przeczuciem, zwykle im ufam, ale nie wiedziałam, co mogłoby się stać, Kev raczej się na mnie nie obraził, inaczej nie pytałby czy ja się obraziłam... Wiedziałam tylko, że coś się stanie.
Doprowadziłam się do porządku, zjadłam późne śniadanie i wyszłam. Daleko nie miałam, jakieś 5 minut drogi, przed wejściem zdjęłam okulary, u niego w domu czuję się na tyle pewnie, że nie muszę w nich chodzić, a nie chcę żeby ktoś mnie w nich widział.
Drzwi otworzył mi Franki (poznałam po wzroście), zaraz za nim podszedł Kevin
-Jesteś, już myślałem, że się na mnie obraziłaś, nie przyszłaś na przyjęcie.
-Skąd wiesz, że nie przyszłam, może po prostu miałam dobre przebranie -chyba zbiłam go z tropu, na szczęście dla niego do rozmowy włączył się Frankie, dzieci w jego wieku zawsze mają coś do powiedzenia
-Kevin był szturmowcem imperium- CO TAKIEGO?!?
-Byłeś przebrany za szturmowca?
-Co w tym dziwnego?
-Nick przebrał się za ET- młody znowu zaczął nawijać, ale to dobrze, dzięki temu Kevin nie zauważył mojego zdziwienia- Ale i tak nic nie pobije przebrania Joe’go
-Dobra młody, nie ekscytuj się tak. Daj Roni chociaż wejść, a nie tak ją w drzwiach trzymasz
Weszłam do korytarza mając coraz gorsze przeczucia.
-No właśnie, jak już mówiłem, nic nie pobije kostiumu Joe’go, uwierzysz, że przebrał się za Kevina?
-Co zrobił?- prawie krzyknęłam, kiedy usłyszałam co powiedział Frankie. Z wrażenia zakrztusiłam się śliną, chyba pomyśleli, że po prostu nie mogę uwierzyć, że mógł wpaść na taki pomysł
-Przebrał się za mnie, muszę przyznać, że całkiem nieźle mu to wyszło, zabrał mi koszulę i bandamkę, użył nawet moich ulubionych perfum, włosy skręcił, trzeba było go widzieć jak cały dzień w wałkach chodził, nie chcę tylko wiedzieć skąd wziął włosy na te bokobrody.
Nie słuchałam go dalej, nie docierało do mnie, co powiedział. Chyba pobladłam, bo przestał mówić i spojrzał na mnie, uratował mnie SMS, jakaś reklama przyszła, ale on o tym nie wiedział
-Przepraszam, muszę iść, pogadamy kiedy indziej.
Nie czekając na odpowiedź wybiegłam z ich domu. W między czasie zakładając okulary, żeby nie zginąć po drodze do domu, chociaż może to byłoby lepsze. Jak mogłam być tak głupia, przespałam się z całkiem obcym facetem, jak jakaś dziwka, po prostu wskoczyłam mu do łóżka.
Dobiegłam do domu, wbiegłam do pokoju i rzuciłam się z płaczem na łóżko. Po jakiejś pół godzinie zaczęłam się uspokajać, nie dlatego że mi przeszło, po prostu nie chciałam tłumaczyć rodzicom co się stało. Położyłam się do łóżka ok 14tej, mama przyszła do mojego pokoju jakieś pół godziny później, stwierdziła, że mam rozpalone czoło, trudno żebym nie miała skoro tyle płakałam. Powiedziałam, że boli mnie głowa, ale pewnie przejdzie, jeśli się zdrzemnę. Stwierdziła, że skoro się przy tym tak upieram to nie udaje i powiedziała że mam zostać w domu.


*posterunkowy Stępień- kultowa postać z „13 posterunku”, zasłynął okularami jak ze słoików. Minus 40dioptrii.


******************

Rozdział ze specjalną dedykacją dla Herbaciarki, która jako jedyna domyśliła się prawdy ;)