poniedziałek, 31 grudnia 2012

27. DJ Danger


Minęły dwa tygodnie od spotkania z Kevinem, na którym wyznałam mu całą prawdę. Od tego czasu Joe przychodzi do mnie codziennie po szkole, przypuszczam, że czuje się winny za to co się stało. Tak czy owak Joe powinien zostać komikiem – jest świetny w tej roli. Ostatnio wyznał mi, że chciał nim zostać, ale jego marzenia skończyły się na nosie klauna za 60 centów. Opowiadał mi też, że kiedy był mały założył sobie na głowę tamburyn i nie mógł go zdjąć. Zajął się tym dopiero jego dziadek, który był strażakiem.
Ale prawdziwą naturę średniego Jonasa poznałam dopiero w sobotę. Serwując po necie odkryłam Joe’go tańczącego w trykocie do „Single Ladies”. Zajęło mi trochę by upewnić się czy to, aby na pewno, ten sam Joseph Adam Jonas, którego znam, a gdy już była tego świadoma nie mogłam się powstrzymać od śmiechu. Popłakałam się ze śmiechu na widok Dangera w obcasach. Nie wiedziałam, że mężczyznę stać na coś takiego.
Dwa dni później spotkaliśmy się w John Cafe.
- Cześć Roni... zobacz, co znalazłem u ciebie ostatnio pod łóżkiem – twoją sweet fotkę w stroju baletowym (bałam się, że odkrył moja tajemnicę, ale na szczęście było zdjęcie z przed lat)
- Błagam cię, miałam wtedy może 8 lat.
- I co z tego? Zdjęcie takiej Roni byłoby warte miliony, gdybyś była sławna. Wyglądasz na nim oszałamiająco – uśmiechnął się.
- Przestań, oddawaj mi to!!!
- Podrzesz to. Niczego ci nie oddam zatrzymam sobie na pamiątkę
Próbowałam mu je odebrać różnymi sposobami przez jakieś pół godziny aż wreszcie przypomniałam sobie o…
- A czy Blanda (to taka laska, w której się podkochuje) widziała twoją zniewalającą wersję „Single Ladies”?
-  Nie zrobisz tego. Gdzie to znalazłaś?? – w życiu nie widziałam go takiego zawstydzonego i jednocześnie zdenerwowanego.
- Joseph nawet bezdomni mają Internet. Nie pokarzę jej tego jak mi oddasz to zdjęcie.
- Jesteś okropna. Masz tutaj, ale Blandzie ani słowa
- Tak jest proszę pana, o niczym się nie dowie. A na pewno nie o de mnie.
- Muszę to dziś wziąć i usunąć.
-Powodzenia, nie wiesz, że co raz trafi do Internetu zostaje tam już na zawsze? Ale powiem ci, że nieźle wyrzeźbiło ci się w tym trykocie ciało.
-Trzeba przyznać, że całkiem nieźle w nim wyglądałem, ale i tak było to upokarzające – zaczął się śmiać. Najbardziej lubiłam w nim to, że potrafił się śmiać z samego siebie.
Wychodząc z kawiarni postanowiłam się odważyć  i zapytać o Kevina:
- Jak się ma Kevin?
- Całkiem nieźle. Wczoraj wyjechał na tydzień do L.A.

______________________________________________________________________________

Rozdział specjalnie dla Agi, mam nadzieję, że będzie się tobie i innym podobał. Korzystając z okazji chciałabym życzyć wam razem z Anią szczęśliwego Nowego Roku, żeby był lepszy niż 2012 i żeby chłopcy w końcu do nas zawitali.:) Trzymajcie się X

p.s. od Ani: Ja chciałabym zadedykować ten rozdział Hani ;) ona już wie dlaczego ;)

poniedziałek, 10 grudnia 2012

26. Prawda nie zawsze czyni wolnym


- Roni, Nick wyjeżdża dzisiaj o 19, będziemy sami z Kevinem to idealna okazja żeby powiedzieć mu prawdę. Przemyśl to i zadzwoń.
 Tak brzmiała wiadomość zostawione od Joe’go na mojej poczcie
głosowej. Z jednej strony chciałam mu o wszystkim powiedzieć, z drugiej zawsze gdy była jakaś okazja żeby to zrobić odkładałam to na później wmawiając sobie, że minęło za mało czasu. Oczywiście liczyłam się z tym, że kiedyś będę musiała to zrobić i czy o de mnie czy od Joe’go lub przez przypadek Kev  dowie się prawdy, ale nie chciałam o tym myśleć, było to dla mnie zbyt bolesne. Tym bardziej, że to była moja wina – to okropne uczucie ,że zawiodłaś swojego przyjaciela osobę na, której bardzo ci zależy. A w dodatku nie znam lepszego człowieka niż Kevin Jonas, nie ma nikogo bardziej ciepłego, troskliwego, pełnego radości życia. Postanowiłam jednak, że trzeba się pozbierać i wydusić to z siebie, pierwszym do tego krokiem był telefon do Joe’go:
- Będę przed 19, jestem gotowa(tak naprawdę wcale nie byłam ale nie chciałam go smucić).
- Wspaniale, do zobaczenia!
- Do zobaczenia

Umówiłam się że Joe po mnie przyjdzie. W drodze rozmawialiśmy bardzo dużo, o naszych uczuciach, o tym jak Joe czuje się po złamaniu przysięgi, o tym jak ja się czuję z tym, że pomyliłam braci. Bardzo go rozbawiło jak powiedziałam mu, dlaczego to właśnie on stracił dziewictwo ostatniego października. Nie chciał mi uwierzyć, że moja wada jest aż tak duża. Dowiedziałam się, że cały czas nosił w portfelu mój liścik, wyjął go dopiero wczoraj i schował do szuflady w biurku. Przed wyjściem dał mi coś. Swój pierścień, uznał, że mi jest on bardziej potrzebny, i że mam na niego patrzeć w chwilach, kiedy znowu pożądanie będzie chciało wziąć górę nad rozsądkiem, i że dzięki temu przypomnę sobie, co przeżywałam wczoraj. Oczywiście powiedział to dużo subtelniej, tak, że było mi bardzo miło, że pomyślał o mnie. Obrączka jest trochę duża, żeby nosić ją normalnie na palcu serdecznym, ale w sam raz pasuje na mój kciuk.
Stoję przed drzwiami willi razem z Dangerem, a żołądek podchodzi mi do gardła. Na wszelki wypadek dzisiaj znowu nie założyłam soczewek. Odkąd zaczęłam podejrzewać ciążę, przerzuciłam się na okulary, i tak zostanie dopóki sytuacja nie wróci do normy. Drzwi otworzył nie kto inny, tylko pierworodny Jonas
-Roni, co ty tu robisz?
-Przyszłam pożegnać się z Nickiem, myślałam, że wiesz. -widok Kevina w drzwiach jeszcze wzmocnił uczucie strachu, zrobiło mi się przez chwilę wręcz niedobrze, i gdyby nie fakt, że wczoraj zrobiłam test, zaczęłabym podejrzewać się o wpadkę.
-Nie, nie wiedziałem, wejdź proszę.
W salonie krzątała się pani Denise, sprawdzająca czy Nick nie zapomniał żadnej walizki, a z garażu dochodziły głosy pozostałej 4 Jonasowego klanu. Przywitałam się z panią Jonas, po chwili z pozostali domownicy zaczęli wracać. Pierwszy do salonu wszedł Nick.
-Roni, jak miło Cię widzieć.
-Ciebie też. Przyszłam się pożegnać i życzyć połamania gryfu, czy czego się tam życzy muzykowi.
-Gryf w zupełności wystarczy, dzięki.
Później przywitałam się grzecznie z Kevinem seniorem i przytuliłam Frankiego, tego urwisa brakuje mi chyba najbardziej. Nie, najbardziej brakuje mi rozmów z Kevinem, tego jestem pewna. 
-Dzięki, że przyszłaś- szepnął
- Nie dałeś mi zbyt wielkiego wyboru, poza tym chciałam się pożegnać z Nickiem. -odpowiedziałam równie cicho
Kątem oka zauważyłam, że Kevin stał blisko i wszystko słyszał. Po tym jak Joe i Kevin pożegnali brata, cała 4 pojechała na lotnisko, a przede mną był najgorszy moment.
-Chodźmy do mnie do pokoju.
Na propozycję Joe'go tylko z Kevinem przytaknęliśmy. Po wejściu do pokoju, poczułam się dziwnie, byłam tu już przecież po naszym zbliżeniu, ale wtedy nie zwracałam uwagi na to, że to właśnie ten pokój.
-Roni, co Ci jest? Jakoś dziwnie zbladłaś.
-Proszę Cię, przestań. Twoja troska jeszcze wszystko utrudnia. -usiadłam na łóżku Joe'go i podwinęłam nogi pod siebie. Nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy. -Nie chciałam Ci tego mówić, nie chciałam żebyś to wiedział, ale Joe ma rację, zasługujesz na wyjaśnienia, na prawdę.
Kevin spojrzał na mnie, czułam jego wzrok.
-Po prostu boję się to powiedzieć, wiem, że to na zawsze przekreśli naszą przyjaźń. Nie, to już dawno ją przekreśliło, ja ją przekreśliłam.
-Roni, o czym ty do cholery mówisz? Naprawdę sądzisz, że mogłabyś zrobić coś, za co bym Cię znienawidził?- podszedł do mnie, przykucnął przy łóżku i złapał moje ręce. Przez chwilę nie wiedziałam, co zrobić, spojrzałam na niego, z przerażeniem na Joe'go, i znowu na Kevina, on w tym czasie próbował pozbyć się naciągniętych rękawów z moich dłoni. Kiedy mu się to udało, uśmiechnął się delikatnie, ale zaraz uśmiech zszedł z jego twarzy.
-To obrączka Joe'go. -Wyrwałam mu się z rąk i wstałam, chciałam uciec jak najdalej, bałam się jak zareaguje.- czy ktoś mi do jasnej cholery wyjaśni, co tu się dzieje?
-Przespałam się z Joe, ok. Przespałam się z nim, bo myślałam, że to ty. Byłam pijana, miałam nadzieję, że pod wpływem alkoholu mi ulegniesz, ale was pomyliłam. Rozumiesz?!
-Pomyliłaś nas? Co ty pierdolisz? Jak można nas pomylić -No i rozpętało się piekło, każdy z nas wykrzyczał, co mu leżało na sercu. Kevin mnie znienawidził, powiedział, że nie chce mnie znać, że jestem dla niego nikim, że nie tak zachowują się przyjaciele, a skoro nie potrafiłam uszanować jego decyzji, to innych próśb też nie uszanuję. Chciałam wybiec z tego domu, ale Kevin był bliżej drzwi, a był tak wściekły, że bałam sie koło niego przechodzić. Jak tylko skończył swój monolog opuścił pokój brata głośno trzaskając drzwiami. Moje serce rozpadło si na tysiąc kawałków, wiedziałam, że miał rację, ale mimo to jego słowa bardzo mnie zabolały.
-Nie płacz -spojrzałam na Joe'go jak na kosmitę, chciał mnie przytulić, ale nie pozwoliłam mu na to.
-Nadal uważasz, że dobrze zrobiłam mówiąc mu?

Nie czekałam na jego odpowiedź, po prostu uciekłam, chciałam tylko zaszyć się w swoim pokoju i zapomnieć. Zapomnieć o kłótni, zapomnieć o moim błędzie, zapomnieć, że kiedyś miałam przyjaciela. To ostatnie będzie najtrudniejsze. I raczej niewykonalne.

*************************************************************

Przepraszamy, że dodajemy rozdział dopiero dzisiaj ale brak czasu i obowiązki nas wzywały. Mamy nadzieję, że wam się podoba. Zostawicie opinie w komentarzach:)