poniedziałek, 8 października 2012

22. ZGWAŁCIŁAM JOE JONASA!!!



Minęły już 2 tygodnie od czasu Halloween, przez ten czas udało mi się praktycznie unikać kontaktów z Kevinem, nawet od jego imprezy urodzinowej udało mi się wykręcić, wszystko dzięki Joe i Nickowi, znaczy oni nie wiedzą o niczym, nie wiedzą, że mi pomogli, ale postanowili, że urządzą przyjęcie dla K2 w jakimś wypasionym klubie w LA, Kev mnie zapraszał, ale powiedziałam, że mam dużo nauki, że w końcu angielski nie jest moim językiem ojczystym i mam mnóstwo kłopotów żeby nadążyć w szkole, a teraz mam test itd., uwierzył, test jest prawdą, ale jakiś specjalnych problemów to ja w szkole nie mam. Zaraz po tej rozmowie napisałam do p. Denise czy mogłaby poszukać Frankiemu innego korepetytora. Gadkę miałam mniej więcej tę samą, co dawało mi większą wiarygodność. Źle się czułam odpuszczając naukę Bonusa, wiedziałam dobrze, że tylko mój sposób przekazywania wiedzy przyswaja, ale nie mogłam postąpić inaczej, spotkania z Kevinem były dla mnie zbyt trudne, a nie zanosiło się na to żeby miał się wyprowadzić.

Dlaczego czuję się tak podle? Przecież to nic wielkiego, przespałam się z facetem, którego praktycznie nie znam, przecież to nic takiego, wiele dziewczyn tak robi. Przecież go nie zgwałciłam, chciał tego... Nie chciał, opierał się... Czyli go zgwałciłam... Ale później przestał się opierać... Czyli tego chciał... A co miał zrobić, pobić mnie, widział, że nie odpuszczę... Czyli go zgwałciłam... Przecież gdyby nie chciał to by mu nie stanął, a jakby nie stanął to bym nic mu nie zrobiła... czyli gwałtu nie było... Przecież facetowi zawsze staje jak się podnieci, to nie znaczy, że chce to zrobić... O Matko Kochana... Ja GO ZGWAŁCIŁAM... ZGWAŁCIŁAM Kevinowi brata!!! No to teraz nie ma już najmniejszej szansy na odbudowę przyjaźni między mną a nim, przecież on mi tego nigdy nie wybaczy. Jego mina, kiedy się dowiedział mówiła sama za siebie. Nawet nie mam się jak wytłumaczyć, bo co mu powiem, „myślałam, że to ty”? Wtedy wścieknie się jeszcze bardziej, że nie uszanowałam jego decyzji... I będzie miał rację, co ze mnie za przyjaciółka, wykorzystać sytuację, że przyjaciel jest pijany i zmusić go do czegoś, czego nie chciał zrobić na trzeźwo. Jak ja mogłam to zrobić...
Muszę coś wymyślić... codziennie dostaję smsy od Kevina, chce się spotkać, pogadać, pyta, co się dzieje, ale staram się unikać odpowiedzi, piszę, że jestem zajęta, że nie mogę się spotkać. Muszę mu powiedzieć, że nie możemy się widywać, tylko jak?
Postawiłam w końcu na list, krótki, nie wyjaśniający niczego, ale sprawiający, że czuję się trochę lepiej. Napisanie go zajęło mi 2 dni, a mimo to nie wyszedł imponująco.

"Kevin,
Przepraszam, nie wiem, co ja sobie wyobrażałam. Nie możemy się spotykać. Nie nadaję się na twoją przyjaciółkę. Zasługujesz na kogoś lepszego, Przepraszam. Spotkania z Tobą za bardzo bolą. Gdybym kontynuowała relację, jaka była między nami to bym psychicznie nie wytrzymała i coś sobie zrobiła.
Proszę, zapomnij o mnie, nie dzwoń, nie próbuj mnie zrozumieć, po prostu uszanuj.
                                                                                  Roni :*”

Kiedy czytałam ten list po kilku godzinach od jego skończenia, chciałam go podrzeć, chwilę później stwierdziłam, że jest idealny. Co za rozchwianie emocjonalne, sama ze sobą wytrzymać nie mogę, tata pewnie powiedziałby, że zachowuję się jak kobieta w ciąży, gdyby wiedział jak bardzo mi się nastrój zmienia... O KURWA... TO NIEMOŻLIWE... JA NIE MOGĘ BYĆ... A jednak... kochaliśmy się bez zabezpieczenia...  mam zmiany nastrojów... okres mi się spóźnia... Nie mam apetytu, za to mdli mnie jak pomyślę o posiłku... Jeszcze te zawroty głowy... Czy to możliwe? Nie, nie mogę w to uwierzyć... Co teraz? Powiedzieć rodzicom? Może najpierw to sprawdź, co? Nie ma sensu ich niepokoić, to tylko przypuszczenia, nie masz pewności. A jeśli, to co dalej, co im powiem? Nie mogę im powiedzieć, kto jest ojcem, przecież go wykorzystałam, on tego nie chciał, nie mogę zwalać na niego odpowiedzialności za własną głupotę. Ok, uspokój się dziewczyno, może to tylko przez stres. Idź do sklepu, kup test, martwić się będziesz jak wyjdzie pozytywny. Teraz nic już nie zmienisz.

***********

nie mogę uwierzyć że to już 22 rozdział. Sprawdzałam 3 razy zanim nadałam numer. Mam nadzieję że choć trochę was zaciekawiłam. Kolejny rozdział jak zawsze za 2 tygodnie ;) Proszę o szczere komentarze, również te krytyczne.

3 komentarze:

  1. mam nadzieję, że Roni nie jest w ciąży ;D bo to by oznaczało, że Joe ma pecha do dziewczyn, z którymi sypia po raz pierwszy. kolejna w ciąży. normalnie cudowne plemniki!

    buziaczki!

    OdpowiedzUsuń
  2. ale jak to w ciąży? przecież ona nie może być w ciąży z Joe! ona ma być z Kevinem ;/ ale namieszałyście... co ona teraz zrobi? mam nadzieję, że jednak nie jest w ciąży :)
    czekam na kolejny!:)

    OdpowiedzUsuń
  3. hahaha nie mogę z rozmyślań Roni takie poważne sprawy a ja prawie płacze ze śmiechu ! XD no właśnie prawie...no bo siedzę na lekcji i uśmiecham się jak głupi do sera. ;D
    Czekam na neeeeeeeext ^^

    OdpowiedzUsuń