[Oczyma
Roni]
Nie
sądziłam, że będę aż tak roztrzęsiona, ale w końcu straciłam przyjaciela, przez
własną głupotę. Wbiegłam do domu, starając się uspokoić. Na szczęście rodziców
nie było, więc nie musiałam się jakoś specjalnie ukrywać. Teraz jeszcze najgorsze.
Co jeśli się okaże, że jestem w ciąży? Co powiem rodzicom? Że czyje to dziecko?
Nie mogę przecież powiedzieć prawdy, nie mogę zrujnować mu życia przez mój
błąd. Usiadłam na podłodze w korytarzu i po prostu rozpłakałam się na dobre.
Teraz bardzo przydałby mi się Kevin, on zawsze wiedział, co powiedzieć, co
zrobić. Ale go nie ma i nie będzie, w końcu przespałam się z jego bratem, on by
mi tego nie wybaczył. Moje użalanie się nad życiem spieprzonym przez własną
głupotę przerwał dzwonek do drzwi. Nie planowałam otwierać. Nie było mnie dla
nikogo
-Roni…
otwórz… wiem, że… że tam jesteś… Musimy porozmawiać… -serce mi stanęło,
dlaczego przysłał tu właśnie jego. Podniosłam się z ziemi i uchyliłam drzwi,
chowając się za nimi
-Po co
Cię tu przysłał? Prosiłam żeby mnie zostawił w spokoju.
-To nie
on… to… to ja… mogę wejść…- Otworzyłam szerzej drzwi- twoi rodzice są w domu?-
pokręciłam głową, tylko na tyle mnie było stać- może to i lepiej, przynajmniej
ujdę z życiem… Czy ty… czy my… o matko, to trudniejsze niż myślałem… zrobiłaś
już test?- pokręciłam głową, i znowu się rozpłakałam, nie potrafiłam tego
opanować, usiadłam na podłodze i płakałam, nie zwracając najmniejszej uwagi na
Joego. Przykucnął przy mnie, objął ramieniem i pomógł wstać, prowadził mnie na
górę- zakładam, że to jest twój pokój- nie trudno było się domyślić w końcu
napis „porzućcie wszelką nadzieję wy, którzy tu wchodzicie” nie pozostawiał
zbyt wiele wątpliwości. Posadził mnie na łóżku i usiadł obok. Siedzieliśmy w
ciszy, choć ciężko nazwać ciszą to, co wydobywało się z mojego gardła
-Prze…epra…aszam-
udało mi się w końcu coś z siebie wydusić. Nawaliłam, i nie wiedziałam jak to
naprawić.
-Posłuchaj…
Dla mnie też to… nie łatwe… Ale jeśli… no wiesz… Jeśli… Nie zostawię Cię samej…
jesteśmy w tym razem…- no i znowu się rozpłakałam, nie wiem co się ze mną
dzieje. Nie wiem ile czasu minęło od jego słów- Roni, zrób test, proszę. Nie
zniosę dłużej tej niepewności
Kiwnęłam
głową i z duszą na ramieniu udałam się do mojej osobistej toalety. Wyjęłam test
i postępowałam zgodnie z instrukcją. Zostawiłam go na umywalce i wróciłam do
pokoju.
-Przepraszam
-Przestań
to powtarzać. To, że tego nie pamiętam mnie nie usprawiedliwia, wręcz
przeciwnie, zrobiliśmy to razem, i razem będziemy ponosić konsekwencje -jego
słowa tylko wzmagały mój płacz -proszę Cię, spróbuj się uspokoić, płacz teraz
już nic nie pomoże. -Starałam się uspokoić oddech, choć nie było to łatwe to po
kilku chwilach się udało.
-Chciałbym
porozmawiać… Kurwa, nawet nie wiem jak zacząć… -przeczesał palcami włosy -Co
właściwie… znaczy jak… znaczy… -zatrzymał się na chwilę, jakby zbierał się w
sobie -ty napisałaś ten list, poznałem pismo. Dlaczego się podpisałaś
"W."? jak to się stało? Ja nic nie pamiętam, nie pamiętam Cię w ogóle
na imprezie...
-W jak
Weronika, tak się pisze moje imię, przynajmniej w Polsce. Oczywiście, że mnie
nie pamiętasz, w końcu to było Halloween, a dostałam jasne instrukcje, przebrać
się tak żeby mnie nikt nie poznał.
-Ale
tylko Kevin i Nick mieli maski, pozostali mieli odsłonięte twarze, a nikt Cię
nie kojarzy, za co się przebrałaś, że nawet Kevin Cię nie poznał?
-Za
kobietę- pokazałam mu w komórce zdjęcie z tamtego wieczoru
-WOW! To
jesteś ty? Wcale sie sobie nie dziwię, że się z tobą przespałem, dziewczyno
jesteś obłędna. O matko, przepraszam Roni, to nie tak miało zabrzmieć... Kurde,
wszystko pieprzę. Przepraszam.
-W
porządku
-Pamiętam
Cię, znaczy widziałem jak wchodziłaś, później już niewiele pamiętam... Roni...
Jak było...
-Czy ty
naprawdę o to zapytałeś? Co chcesz wiedzieć, jakim jesteś kochankiem żeby się
móc kolegom chwalić?
-Nie,
przestań. Naprawdę masz mnie za takiego sukinsyna? Po prostu... To był też mój
pierwszy raz, podobno on jest najważniejszy, wiesz, magiczny, a ja go nie pamiętam...
Po prostu chciałem wiedzieć, co się wydarzyło... - zasługiwał na to żeby
dowiedzieć się, co między nami zaszło tamtej nocy, ale jak opowiadać
praktycznie obcej osobie o tym jak wyglądało twoje pierwsze zbliżenie?
-Podobało
Ci się
-A
tobie?
-Mi też,
byłeś bardzo delikatny, traktowałeś mnie jak księżniczkę, albo porcelanową
laleczkę, wszystko jedno, w każdym razie robiłeś wszystko żebym poczuła się jak
w niebie.
-Cieszę
się, nie zniósłbym myśli, że cię skrzywdziłem, albo, że zrobiłem to wbrew
tobie...
-Żartujesz?
To raczej ja powinnam tak mówić... Joe, ja Cię praktycznie zgwałciłam, ty
miałeś opory, ale nie chciałam odpuścić i... i w końcu się poddałeś -no i
kolejny już raz zaczęłam płakać, bałam się, że mnie znienawidzi za tę
informację, przecież przeze mnie złamał przysięgę
-Nie
płacz, sądzisz, że by do czegoś doszło gdybym nie chciał? Uwierz mi, nie byłaś
pierwszą, która próbowała. Nie mam Ci za złe, żałuję tylko, że tego nie
pamiętam... ale może kiedyś mi opowiesz, no wiesz, dokładniej.
Uśmiechnął
się tak... zadziornie a ja zaczęłam się śmiać. Po raz pierwszy dzisiejszego
dnia zaczęłam się śmiać. Ale teraz był najtrudniejszy dla mnie moment.
-Chyba
już czas -Joe chwycił mnie za rękę i zaprowadził do łazienki, doceniam, bardzo
doceniam to, że jest przy mnie, jest cholernie wyrozumiały, nie wiem czy
umiałabym tak na jego miejscu. Podeszłam do umywalki i drżącymi rękoma
chwyciłam plastyczek. Spojrzałam na Joe, który wzrokiem próbował dodać mi
otuchy, po czym przeniosłam wzrok na małe prostokątne okienko, w którym ważyły
sie nasze losy. Kiedy zobaczyłam wynik zakręciło mi się w głowie, mocno
wtuliłam się w Joego i po raz enty dzisiejszego dnia dałam upust emocjom.
Plastykowy patyczek wypadł mi z rąk spadł na ziemię...
widzę, że uczysz się ode mnie kończyć w tak znaczących momentach!
OdpowiedzUsuńczuję, że te ostatnie sekundy opisywały jej ulgę. że nie jest w ciąży. jakby to wpłynęło na jej znajomość z Kevinem.
z resztą Joseph za dużo już dzieci spłodził. o tym przynajmniej wie. (Chyba jestem trochę o niego zazdrosna) :DD
całuję ;*
to teraz pytanie : jest w ciąży czy nie jest?
OdpowiedzUsuńz jednej strony wolałabym, żeby nie była.
a z drugiej chciałabym żeby była
no ale co z Kevinem, czy on jej wybaczy?
czekam na kolejny ;*
Sądząc po reakcji...jest...o kurcze chociaż poprzedni tytuł brzmiał...negatywny...ale czort tam was wie..hahaha czy ja nie dodaje za dużo kropek ? XD hahahaha Dobranoc ;) i czekam na następny! :D
OdpowiedzUsuń