piątek, 9 grudnia 2011

6. Samochód

Rodzice Frankiego ucieszyli się z wiadomości ich syna, że potrafię wytłumaczyć mu matematykę, sami zaproponowali, że mnie „wynajmą” dla Bonusa, swoją drogą dziwne mu dali przezwisko, no ale nie wnikam, może nie planowali mieć więcej niż trójkę, a tu nagle po 8 latach pojawia się kolejny... Stawka, jaką podali była 50% wyższa niż ta, o której myślałam, zresztą powiedziałam im, że nie zarządzam aż tak dużo, ale odparli, że Franklin jest naprawdę mało pojętny jeśli chodzi o matematykę i zostaliśmy przy ich stawce.

W takich chwilach jak ta cieszę się, że odziedziczyłam po rodzicach zdolności do przedmiotów ścisłych. Dzięki temu będę mogła zarobić na mój własny samochód. Już sobie nawet upatrzyłam jeden. Ford Mustang Cobra z 1964 roku. Mogłabym powiedzieć, że jest piękny, ale to nie prawda, na razie wygląda okropnie i tylko dlatego będzie mnie na niego stać. Ale będzie piękny, kiedy z nim skończę. Większość mojego życia spędziłam pomagając dziadkowi w warsztacie samochodowym, więc nie będzie dla mnie specjalnym problemem naprawienie samochodu, zwłaszcza tak starego, z nowszym gdzie jest dużo elektroniki mogłabym mieć problem bez specjalnego sprzętu, ale tam wystarczy zestaw kluczy i trochę cierpliwości... No może jeszcze WD40 (albo butelka Coli) żeby odrdzewić niektóre śruby.
No, ale żeby go kupić muszę najpierw troszkę popracować. Idę dzisiaj do Franka, właściwie to już wychodzę. Mamy środek lata więc pogoda jest upalna. Mam na sobie skate’owskie spodnie do połowy łydki i za duży t-shirt, a na głowie chustę, którą obwiązałam mojego koka. O dziwo dzisiaj nawet można zauważyć, że nie jestem facetem, ale to chyba głównie dlatego, że mam ogolone nogi.
Droga minęła mi szybciej niż przypuszczałam. Już miałam dzwonić do drzwi, kiedy usłyszałam jakiś niezbyt przyjemny odgłos dochodzący z garażu. Poszłam zobaczyć, co się tam dzieje.
-Jakiś kłopot?
-O cześć, już jesteś? Tak, nie chce odpalić, a jestem umówiony, nie mogę się spóźnić.
-Może Ci pomóc?
-Wiesz co, nie sądzę żebyś była w stanie to zrobić.- I tu dotknął mojego czułego punktu...
-Bo co? Bo jestem dziewczyną? Łaski bez, próbuj dalej, może całkiem zatrzesz silnik, będę miała wtedy niezły ubaw.- obróciłam się na pięcie i już miałam iść, kiedy usłyszałam głos Kevina
-Zaczekaj, przepraszam, spieszę się, to ważne spotkanie, dlatego się tak denerwuję, masz pomysł, co może być nie tak z samochodem?
-Wpuść mnie na chwilę za kierownicę, to Ci powiem.- bez słowa zrobił mi miejsce, przekręciłam kluczyk w stacyjce, ale nie do końca, tylko do połowy, zapaliły się lampki na desce rozdzielczej, czyli to nie akumulator. Otworzyłam wajchą maskę, zajrzałam do środka.
-Masz zapasowe świece?
-Co mam?
-O matko, serio? Nie wiesz, co to świece? Przepaliła Ci się, a skoro nie ma świecy, to nie ma, co wywołać zapłonu, więc samochód nie pojedzie.
-Wiem, do czego jest świeca, nie wiem, czy mam, szczerze to nie wiem, co mam...-Widać było zakłopotanie na jego twarzy, i na dodatek tak zabawnie podrapał się po głowie.
-Dobra, sama sprawdzę, tylko muszę się po garażu rozejrzeć- nic nie odpowiedział, tylko kiwnął głową. W Sumie nie było zbyt wielu narzędzi, więc zaczęłam wątpić, czy znajdę świece, ale w końcu w małym pudełku znalazłam kilka różnych. Szybko znalazłam odpowiednią, i w ciągu kilku chwil wymieniłam.
-Możesz jechać na to swoje spotkanie.
-Nie wiem jak Ci dziękować, naprawdę
-Tak, tak. Dobra nie ważne. Idę, bo przez Ciebie jestem spóźniona na zajęcia z Frankiem.
Stał lekko zdziwiony moim zachowaniem, a ja wyszłam szybko z garażu i zadzwoniłam do drzwi.

Otworzyła mi pani Denise, wytłumaczyłam szybko, dlaczego spóźniłam się na korki, na potwierdzenie moich słów mogła zobaczyć moje ręce umazane w smarze, silnika najczystszego to Kevin nie miał. Szybko doprowadziłam ręce do stanu używalności. Poszłam do pokoju Frankiego. Uwielbiam go, byłam tu tylko raz wcześniej, a on już traktuje mnie jak swojego. Siedziałam u niego kilka godzin tłumacząc kolejne zadania, ale myślami cały czas byłam przy wydarzeniu w garażu. Jak on mógł mnie tak potraktować. Czy dlatego, że jestem dziewczyną to muszę interesować się tylko lakierami do paznokci? Zdenerwował mnie, nie jestem pewna czy mu to wybaczę. Nie znoszę jak traktuje się ludzi stereotypowo. Najgorsza rzecz, jaką możesz zrobić drugiemu człowiekowi to go zaszufladkować, zanim go poznasz.

1 komentarz: