piątek, 8 lutego 2013

28. Powrót



Przyjechałam razem z Austinem na lotnisko, odebrać Susan, która wraca dzisiaj z leczenia. W klinice nie mogliśmy jej odwiedzać, ani za często dzwonić z racji tego, że żadne z nas nie jest z rodziny, ale dzięki dojściom Nicka mieliśmy pół godzinny telefon w tygodniu. Jednak telefony nie zastąpią spotkań.
- Roni, tam - Austin był szczęśliwy jak nigdy.
- Widzę jej mamę, choć idziemy!!!- chwycił mnie za rękę o podbiegliśmy do nich. Susan zewnętrznie niewiele się zmieniła –prawie wcale, choć może troszkę schudła. Wewnętrznie bardzo dojrzała, zmieniła nastawienie do życia, pozbierała się po tym wszystkim. Byłam z niej strasznie dumna. Susie miała ogromne wsparcie ze strony mamy, która specjalnie dla niej przeniosła się do Chicago, gdzie była klinika. Jej ojciec jak zwykle był zbyt zajęty pracą (tak naprawdę gówno go obchodziło, co dzieje się z jego córką) znajdywał tylko czas na wysyłanie pieniędzy.
Jej mama zabrała walizki i zostawiła nas samych na cały dzień. Byliśmy w kinie na ‘Kurczaku ze śliwkami’. Kto by pomyślał, że Susan uwielbia kino niezależne, a co dopiero Austin. Myślałam, że gustuje w tych tępych filmach akcji, gdzie nic nie trzyma się kupy i nic nie ma sensu. Byliśmy też w najlepszej restauracji w Dallas (Austin stawiał, więc trzeba było skorzystać, chyba żadna z nas nie chciała, żeby się obraził) a po drodze zrobiliśmy sobie sweet focie w jednej z tych amerykańskich budek -nie znam fachowego określenia. Jakie to szczęście, że Susan wraca do szkoły na początku tego tygodnia.
*
W poniedziałek wszystko wróciło do normy. Szczerze mówiąc trochę martwię się, że tak szybko ‘wróciła” do żywych, ale nie powiedziałam o moich obawach Austinowi. Cóż w końcu to jedna z najlepszych klinik na świecie wiec chyba nie powinnam podważać jej autorytetu.

W przerwie na lunch dowiedziałam się takich rzeczy, że jak najszybciej pobiegłam do naszego stolika:
- Spokojnie Roni, nie uciekniemy ci!
- Wiem, wiem, ale mam takie ploty, że nie uwierzycie…
- No mów – Jasmine kochała plotki
- Josh będzie ojcem. Wpadł z jedną z tych plastikowych lalek z 11 klasy
- Jakim ojcem, co ty pierdzielisz?- Austin aż wypluł jedzenie, ale moja przyjaciółka nawet nie drgnęła, nawet nie przeklęła, co jej się często w takich sytuacjach zdarza. Po prostu zachowywała się tak jakby go nie znała, jakby nic wielkiego się nie stało, nie, jakby nic kompletnie nic się nie stało.
- Jasmine, wszystko w porządku?
- Taaaak, dlaczego miało by być źle?
- Nie dziwi cię to? – zapytał Austin
- To jego życie nie wtrącam się do niego, przecież już nie jesteśmy razem?
- Tak, ale..
- Możemy skończyć o tym mówić
- Jasne – odpowiedziałam i posłałam Austinowi podejrzliwe spojrzenie.
Po lunchu temat się uciął i nie wracaliśmy do niego. Po szkole odwiozłam Susan do domu i umówiłam się, że jutro z samego rana po nią przyjadę.
*
- Wieczorem z racji tego, że nie miałam nauki poszłam z Joe na kolację (bez żadnych skojarzeń to było tylko przyjacielskie wyjście). Joe wiedział, że każde wspomnienie o Kevinie jest dla mnie bardzo ważne, więc sam zaczął jego temat, powiedział, że w piątek wraca z LA. Po kolacji, kiedy wychodziliśmy z restauracji i już mieliśmy wsiąść do samochodu zauważyłam Jasmine z jakąś dziewczyną skręcającą w róg ulicy.
- Poczekaj Joe! – chciałam się z nią przywitać i poznać jej przyjaciółkę, ale to co zobaczyłam wstrząsnęło mną bardziej niż zachowanie Kevina po dowiedzeniu się prawdy. Jess ją... po prostu całowała
- Jasmine, co ty do cholery robisz???
- Roni… - była przerażona, po raz pierwszy zobaczyłam, że się mnie nie tyle boi, co wstydzi
- Jasmine, kurwa, może mi to wytłumaczysz…. to stąd ta reakcja dziś po południu, dlaczego z nim byłaś?....skoro go nie kochałaś? Ubzdurałaś sobie swój homoseksualizm?
- Nie, to nie tak … w między czasie szepnęła coś na ucho do dziewczyny obok i ona odeszła.
- Posłuchaj, gdyby się dowiedzieli, po prostu się bałam, dlatego udawałam. Z Monicą jestem od roku. Wie tylko moja mama, no i teraz ty. Roni, wiesz jak to jest chować uczucia w środku, nie mogąc o nich nikomu powiedzieć? – rozpłakała się i utuliłam ją jak najmocniej potrafiłam i szepnęłam jej do ucha;
- Wiem ,doskonale…

************
Przepraszamy za lekkie opóźnienie, ale nie wszystko da się przewidzieć ;) w zamian opublikujemy  kolejny rozdział już za tydzień 18 lutego ;) i będzie to bardzo ważny rozdział ;) Mamy nadzieję, że ten wam się spodoba , dajcie znać w komentarzach:)

4 komentarze:

  1. Roni strasznie gwałtownie zareagowała na homoseksualizm Jess. Zrozumiałe, że trudno jej było się do tego przyznać. Szczególnie jeśli mogła spodziewać się takich reakcji swojego otoczenia.
    Rozdział strasznie krótki, ale szybko uraczycie nas nowym, więc wybaczam wszystko ;)
    P.S. Chętnie obejrzałabym ten film "Kurczak ze śliwkami" brzmi interesująco :)

    OdpowiedzUsuń
  2. za krótki... ledwie zaczęłam czytam a już się skończyło...
    podoba mi się, że dałyście ten rozdział, taki przerywnik od Roni-Kevin.
    domyślam się, że w następnym Kevin wróci... o matko ja już chce 18.02 !!

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam! Czy mogłabym prosić o kontakt? Bo nigdzie na blogu nie mogłam się doszukać. T,T e_mail: n.antyga@gmail.com gadu-gadu: 13146044

    OdpowiedzUsuń
  4. Krótki :/ a ja znowu zawaliłam z komentarzem.. serio chyba na jakąś nagrodę zasługuję..
    Napewno zaskoczyliście mnie szczególnie końcem, bo wow... nie mam nic do innych orientacji ale i tak to zawsze jest szok, co świadczy o moim małym zacofaniu..
    Czekam na następny i na to jak potoczą się wydarzenia po powrocie Keva z NYC :)x

    OdpowiedzUsuń