Przyjechałam razem
z Austinem na lotnisko, odebrać Susan, która wraca dzisiaj z leczenia. W
klinice nie mogliśmy jej odwiedzać, ani za często dzwonić z racji tego, że
żadne z nas nie jest z rodziny, ale dzięki dojściom Nicka mieliśmy pół godzinny
telefon w tygodniu. Jednak telefony nie zastąpią spotkań.
- Roni, tam -
Austin był szczęśliwy jak nigdy.
- Widzę jej mamę,
choć idziemy!!!- chwycił mnie za rękę o podbiegliśmy do nich. Susan zewnętrznie
niewiele się zmieniła –prawie wcale, choć może troszkę schudła. Wewnętrznie
bardzo dojrzała, zmieniła nastawienie do życia, pozbierała się po tym
wszystkim. Byłam z niej strasznie dumna. Susie miała ogromne wsparcie ze strony
mamy, która specjalnie dla niej przeniosła się do Chicago, gdzie była klinika.
Jej ojciec jak zwykle był zbyt zajęty pracą (tak naprawdę gówno go obchodziło,
co dzieje się z jego córką) znajdywał tylko czas na wysyłanie pieniędzy.
Jej mama zabrała
walizki i zostawiła nas samych na cały dzień. Byliśmy w kinie na ‘Kurczaku ze
śliwkami’. Kto by pomyślał, że Susan uwielbia kino niezależne, a co dopiero
Austin. Myślałam, że gustuje w tych tępych filmach akcji, gdzie nic nie trzyma
się kupy i nic nie ma sensu. Byliśmy też w najlepszej restauracji w Dallas
(Austin stawiał, więc trzeba było skorzystać, chyba żadna z nas nie chciała,
żeby się obraził) a po drodze zrobiliśmy sobie sweet focie w jednej z tych
amerykańskich budek -nie znam fachowego określenia. Jakie to szczęście, że Susan
wraca do szkoły na początku tego tygodnia.
*
W poniedziałek wszystko
wróciło do normy. Szczerze mówiąc trochę martwię się, że tak szybko ‘wróciła”
do żywych, ale nie powiedziałam o moich obawach Austinowi. Cóż w końcu to jedna
z najlepszych klinik na świecie wiec chyba nie powinnam podważać jej
autorytetu.
W przerwie na lunch
dowiedziałam się takich rzeczy, że jak najszybciej pobiegłam do naszego
stolika:
- Spokojnie Roni,
nie uciekniemy ci!
- Wiem, wiem, ale
mam takie ploty, że nie uwierzycie…
- No mów – Jasmine
kochała plotki
- Josh będzie ojcem.
Wpadł z jedną z tych plastikowych lalek z 11 klasy
- Jakim ojcem, co
ty pierdzielisz?- Austin aż wypluł jedzenie, ale moja przyjaciółka nawet nie
drgnęła, nawet nie przeklęła, co jej się często w takich sytuacjach zdarza. Po
prostu zachowywała się tak jakby go nie znała, jakby nic wielkiego się nie
stało, nie, jakby nic kompletnie nic się nie stało.
- Jasmine, wszystko
w porządku?
- Taaaak, dlaczego
miało by być źle?
- Nie dziwi cię to?
– zapytał Austin
- To jego życie nie
wtrącam się do niego, przecież już nie jesteśmy razem?
- Tak, ale..
- Możemy skończyć o
tym mówić
- Jasne –
odpowiedziałam i posłałam Austinowi podejrzliwe spojrzenie.
Po lunchu temat się
uciął i nie wracaliśmy do niego. Po szkole odwiozłam Susan do domu i umówiłam
się, że jutro z samego rana po nią przyjadę.
*
- Wieczorem z racji
tego, że nie miałam nauki poszłam z Joe na kolację (bez żadnych skojarzeń to
było tylko przyjacielskie wyjście). Joe wiedział, że każde wspomnienie o
Kevinie jest dla mnie bardzo ważne, więc sam zaczął jego temat, powiedział, że w
piątek wraca z LA. Po kolacji, kiedy wychodziliśmy z restauracji i już
mieliśmy wsiąść do samochodu zauważyłam Jasmine z jakąś dziewczyną skręcającą w
róg ulicy.
- Poczekaj Joe! –
chciałam się z nią przywitać i poznać jej przyjaciółkę, ale to co zobaczyłam
wstrząsnęło mną bardziej niż zachowanie Kevina po dowiedzeniu się prawdy. Jess
ją... po prostu całowała
- Jasmine, co ty do
cholery robisz???
- Roni… - była
przerażona, po raz pierwszy zobaczyłam, że się mnie nie tyle boi, co wstydzi
- Jasmine, kurwa,
może mi to wytłumaczysz…. to stąd ta reakcja dziś po południu, dlaczego z nim
byłaś?....skoro go nie kochałaś? Ubzdurałaś sobie swój homoseksualizm?
- Nie, to nie tak …
w między czasie szepnęła coś na ucho do dziewczyny obok i ona odeszła.
- Posłuchaj, gdyby
się dowiedzieli, po prostu się bałam, dlatego udawałam. Z Monicą jestem od
roku. Wie tylko moja mama, no i teraz ty. Roni, wiesz jak to jest chować
uczucia w środku, nie mogąc o nich nikomu powiedzieć? – rozpłakała się i
utuliłam ją jak najmocniej potrafiłam i szepnęłam jej do ucha;
- Wiem
,doskonale…
************
Przepraszamy za lekkie opóźnienie, ale nie wszystko da się przewidzieć ;) w zamian opublikujemy kolejny rozdział już za tydzień 18 lutego ;) i będzie to bardzo ważny rozdział ;) Mamy nadzieję, że ten wam się spodoba , dajcie znać w komentarzach:)
Roni strasznie gwałtownie zareagowała na homoseksualizm Jess. Zrozumiałe, że trudno jej było się do tego przyznać. Szczególnie jeśli mogła spodziewać się takich reakcji swojego otoczenia.
OdpowiedzUsuńRozdział strasznie krótki, ale szybko uraczycie nas nowym, więc wybaczam wszystko ;)
P.S. Chętnie obejrzałabym ten film "Kurczak ze śliwkami" brzmi interesująco :)
za krótki... ledwie zaczęłam czytam a już się skończyło...
OdpowiedzUsuńpodoba mi się, że dałyście ten rozdział, taki przerywnik od Roni-Kevin.
domyślam się, że w następnym Kevin wróci... o matko ja już chce 18.02 !!
Witam! Czy mogłabym prosić o kontakt? Bo nigdzie na blogu nie mogłam się doszukać. T,T e_mail: n.antyga@gmail.com gadu-gadu: 13146044
OdpowiedzUsuńKrótki :/ a ja znowu zawaliłam z komentarzem.. serio chyba na jakąś nagrodę zasługuję..
OdpowiedzUsuńNapewno zaskoczyliście mnie szczególnie końcem, bo wow... nie mam nic do innych orientacji ale i tak to zawsze jest szok, co świadczy o moim małym zacofaniu..
Czekam na następny i na to jak potoczą się wydarzenia po powrocie Keva z NYC :)x