niedziela, 20 listopada 2011

4. Prawo Jazdy II CZĘŚĆ

II CZĘŚĆ
Stres towarzyszył mi przez ostatni tydzień. Teoria taka straszna nie była, gorzej było z jazdą. Kiedy wsiadałam do samochodu czułam jak moje serce bije tak szybko, że w ogóle dziwiłam się ze jeszcze żyje, ciśnienie przekraczało 140/90 mm Hg, a Bóg słyszał najpiękniejszą modlitwę na świecie…

Pomyślałam sobie, kiedy już było po wszystkim może wcale nie jestem taka beznadziejna, że kto wie może kiedyś ktoś będzie ze mnie dumny. Pewnie domyślacie się, co jest powodem mojej radości, ale wykrzyczę to na głos
-ZDAŁAM !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
- No tak zapomniałam, że nie jestem w zoo, ale czy ludzie od razu musieli patrzeć się na mnie jak na psychola?? Nie miałam z kim oblewać sukcesu, więc powędrowałam do domu, a po drodze zdążyłam się jeszcze pochwalić rodzicom, którzy tym razem zwiedzali sklep z meblami. Pogratulowali mi i chyba choć trochę, troszeczkę, odrobinkę byli ze mnie zadowoleni

Postanowiłam, że na mój pierwsze samochód zarobię opiekując się amerykańskimi bachorami i udzielając korków z matmy (kto by pomyślał ze taki głupi przedmiot może być źródłem zarobku i to dobrego zarobku). Rozwiesiłam swoje ogłoszenie na miejscowej tablicy informacji ( fachowa nazwa pani od polskiego byłaby ze mnie dumna) i na stronie internetowej.
Nie spodziewałam się, że tak szybko ktoś się mną ‘’zainteresuje’’. Już następnego dnia zadzwoniła do mnie p. Danise Jonas, powiedziała, że ona z mężem jadą na ślub do znajomych a jej synowie mają ważne sprawy do załatwienia i z tej racji wyjeżdżają do LA. Więc mam się opiekować nijakim Frankiem w tą sobotę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz